aż otworzą Ci się oczy
będę szarpać
dopóty nie wytargam
wracam w te miejsca zapomniane
zbieram po nich okruchy
ziarnko do ziarnka
aż wyhoduję łabędzia
wtedy zaśpiewam
miłośc jak tęcza ma siedem kolorów
jeden przechodzi pod palcami w drugi
obalam wielkie nauki świata
takim obłąkaniem
nie zaszufladkują mnie
nie znają diagnozy
będzie ich męczyć ta świadomość
bezradności