odrobiną ciszy pośród zgiełku tłuczonych pozytywek
zabijacie piękno w zarodku
zamiast wynosić je na piedestał
nikt mnie nie rozumie
a przecież do kogoś należę
jestem
przegrana na starcie
depczecie moje dłonie krocząc po ulicy
nikt nie ogląda się za mną
a przecież jestem
nikt mnie nie rozumie
a przecież do kogoś należę
stałam się
wyrafinowana
przesiąkam tym aż do szpiku kości
wylewa się ze mnie zachłanność
moje palce staja się nasączone
bezkarne
nikt mnie nie chciał zrozumieć
a przecież do was należę
Apokalipsa się wypełnia
fundament runął
zostały ogłupiane twarze
liryką z bezsensem
nie ma we mnie seksu
nie rozkładam nóg
daję większą intymność
świata za światem
żal...
z pozdrowieniami
Sztuka