ubierasz mnie w pętlę o skrzydłach
to historia z końcem
wszędzie smutne stagnacyjne kolory
rozpada się świat po niebo
boskie poranki odeszły
w zapomnienie
przyćmiony wiszę sam
i słucham muzyki
taka dumna odchodzisz głucha
wzajemność
nigdy nie była twoją mocną stroną
ku spaleniu nadziei
do słońca już tylko ćma