próbuje zrozumieć
znaczeniem nieprzebytej drogi
pozbawiony ścieżek idę w iluzję
pod zimowym kapeluszem
trzymając zieleń drzew
czaruję własne halucynacje
pożółkłe jeszcze jesienią
tylko w ogrodzie wiosna
tęsknota
i mały domek z kart
zbudowany z westchnień do edenu
walcząc z własnymi słabościami
patrzę w błękit
rozprawiam się ze słońcem
by zaślepiony azymut
nie stał się jedynie przemijaniem
już pokorny ale wciąż sobą
twojego kierunku uczę się od nowa