musnąć tylko ukropem spojrzenia
tak cicho-sza
roznieciła szarość na kolory
bym nie musiał jak obłąkany
nie plątał się dłużej po domu
i wreszcie pokochał ten zaułek
jeśli zsunęłabyś ramiączko
tak lekko od niechcenia
po prostu niby nigdy nic
a jednak wezwała
do wiosennej zabawy na trawie
taka gorąca
w środku a na zewnątrz tylko oczy
zamglony jak one
poszedłbym za tobą w ciemno
poznawać zakazane rewiry
już bez strachu
że kiedyś cię stracę