zachowując kamienny spokój
udajesz że jeszcze jesteś
w odbiciu dom duszności
i ten krzyk nie mam siły
nieopodal zacisze a w nim
szubienica z pętlą dla topielców
to nie jest takie straszne
za rogiem w szafie
czai sie samotność
złowroga zimna
i ta cholerna niemoc
z którą nie potrafisz już walczyć
w tle muzyka
przyćmione dźwięki dolby surround
bezbrzeżnie pompują stagnację
chwytasz za telefon
może tam
niestety
abonent czasowo niedostępny
wciąż patrzysz
bezwiednie szarpiąc druty harfy
uciekasz w nieskończone rozważania
pozostań naga
ale odejdź od lustra
jestem w poczekalni