naprężona do granic widnokręgu
w sobie noszę
to wszystko
kiedy na ciebie patrzę
dzisiaj
ocean błędów
wiesz jak to boli
tylko nie pocieszaj
spójrz na mnie
znoszony frak
wytarty z plwocin
nie chce na wieszak
nie potrafię się przebić
przez krople soli
zamglony obraz wyciska kryształy
nadzieja im matką
idioci
potrafisz zabijać i wskrzeszać
jadę na dopalaczu
znam wzór chemiczny
reszta pozostaje zagadką
czekam na jutro