jakbyś sam był, tylko sobie chyba potakujesz.
Oczy niewidzące do tej chwili zakończenia,
to napięcie przed kaskadą, drżenia , uniesienia.
I rozdajesz pewną ręką po pięć różnych płatków.
Dźwięk tak równy, tak rytmiczny jak stukanie taktu.
Biorę oddech , serce bije już adrenaliną.
Tu zwycięstwo tam przegraną białe karty kryją.
I nie sięgasz po swą broń a w oczy się wpatrujesz.
Mocno czuję ,że nim wygram sporo krwi napsujesz.
Badasz twarz wprawnym okiem, zerkam co dostałam,
na me szczęście mej reakcji ci nie pokazałam
Jeszcze chwilę wisi wzrok, lecz już wiesz, nic nie wskórasz.
Próżna myśl, nadziei szept, ogona nie podkulasz.
Dotąd głośne moje serce teraz wnet zamiera,
bo do zwycięstwa tylko brak jednego króla kiera.
Wciąż nie ruszasz lecz już wnet trzy karty zamienione.
Myślę wściekle popatrując w tą to w drugą stronę.
Nic nie mówisz więc ja sięgam po ten zgubny stosik,
i nic już mi nie zostaje jak cichutko prosić.
Krew mi wrze a oczy błyszczą, stawka podniesiona,
już czuję gong i słodką myśl jak ciebie pokonam.
Kareta czeka by stratować to co masz w swym ręku.
Szkoda ,że się nie przelękłam ciężkich monet brzdęku.
Oddałam wszystko raz królowi siebie powierzając.
Ty tak lekko karty kładłeś wciąż się uśmiechając.
Para z ust jak stosu dym rozdania tragicznego.
Jak walczyć mam z mocą tą pokera królewskiego?