płynęłam wiele godzin snów,
i znowu przyszło mi zapomnieć,
a dawne sny już pokrył kurz.
Tańczyłam po parkiecie imion,
trzymałam ręce wrogów dawnych.
Pamiętam co mą było winą,
a nie odkryłam nigdy prawdy.
Widziałam ciemność miłą ciału,
światła jak ognia unikałam,
spragnionych serc blaski kryształu,
a jednak wtedy nie wiedziałam.
Bo prawda tak me oczy tłamsi,
zabarwia wszystko krwi kolorem,
w morderstwa zamienia romansy,
i stawia przed trudnym wyborem.
Czy uwierzyć ? Czy ominąć?
W tej decyzji moja broszka.
Dać jej szansę? Nazwać kpiną ?
Jakże dziwna ta zagwozdka.