odwiedziłam raz cukiernię.
A tam rurki, pączki kremy,
bułki, krówki, musy, dżemy...
Jak zostawić je w spokoju?
To by wymagało znoju.
Ja nie jestem bohaterem,
a na pewno nie w niedzielę.
Czym prędzej do lady biegnę.
Może sernik jeszcze sięgnę?
Już mi kroją, już pakują,
już opłaty oczekują.
Ślinka cieknie lecz co robić,
tak za darmo nie uchodzi.
Patrzę wnet , koniec wesela,
zapomniało się portfela...