uciekasz w sto jeden milczeń
z dala od ludzi
wędrówką nad inną rzekę
gdzie zmarszczki na wodzie
w miejscu narodzin brzegu
dzikie róże
zostawiasz za sobą idziesz dalej
tam
gdzie poetyckie sudoku
układa wyblakłe barwy w kolor nieba
już wiesz rozumiesz
ale wciąż mnie nie znasz
tylko słońce
jednorazowego użytku
rozświetla jeszcze drogę
żeby zawsze i wszędzie
kiedy można tak lekko
kiedy można bez granic