przyniesie spragnionym orzeźwienie
otworzy umysł na dzieła wielkiego mistrza
niech spadnie deszcz na to pustkowie
zaczną rodzić w popłochu swoje potwory
w końcu wyjdzie na zewnątrz zazdrość i pogarda
nadejdzie apokaliptyczna katharsis
ubierzemy ją w same obrzydliwości
cóż mamy do zaoferowania
skulona pod krzewem ognistym dusza
poszłaby znowu na Golgotę
tak potrafimy dostrzec boskość
dał nam Bóg Siebie w takiej marności
pobłogosławił to ubóstwo
a my...
jak zamotani między cierniami
ledwie ukłuję
uciekamy...