pomiędzy udami
w przestrzeni
rozkoszy drzewami ofiarowałaś liście
a teraz zieleń tli się więc
wiosny pragnę daj mi tylko
dni
tak aby nocą wszystko kwitło
pamiętasz tam pod klatką
ze schodów na połamanie
kiedy wybiegłaś z mokrymi włosami
i całowałaś tak namiętnie
jak żadna inna nie potrafi
oddychałem na bezdechu
twoje usta
prawdziwe powietrze