siadam
przy prostym drewnianym stole
nakrytym obrusem z wywołanych wspomnień
i czekam
prowadząc niemy monolog z nadzieją
choć obie wiemy że już nie przyjdziesz
ani dziś ani też jutro
Nawet kalendarz wie że kolejnego święta przyjazdu
na próżno szukać i wypatrywać
I tylko róże z nadłamanymi kolcami
dzielnie się razem trzymają
zachłannie się upijając słonymi wodami
które co noc produkują fontanny mych oczu...