Ożywiam wobec kłamstwa drogi mi danej
Dziś i wczoraj
Płakałem
Nim ciało snu oddane
Ma dusza w rozpaczy
Skreślam byt
Kolejnej nocy nad ranem
Przepraszam...
Nie zdołałem
Podnieść wagi
Słów co wypowiedziane
Nie dałem również siły
Rozmyć wątpliwości
Ja jeszcze jeden naiwny
co zagościł, zapragnął
Resztką duszy nektaru z tego Kwiatu
Ty aktorka na swej scenie
Widownia głodnych żebraków
Nie proszę, nie błagam
Gaszę te nadzieje
Uczucie przeliczone
W twarz szczerości
W oczu śmieje
A twe oczy mi jak klątwa
Rozpaliły ogień z wiór nicości
Cena jej 1200 monet szczerości
I tej prawdy już nie kupie
Aktorko dwóch twarzy
Pragniesz?
Zabij!
Dość mam sennych witraży
Krucha dusza jak to szkło lutowane kawałkami
Na twój obraz barwiony łzami
Śmiej....
Aktorko jak z każdego szczerego ku tobie przekazu
Jesteś cud
Więc korzystaj
Dokazuj Id.
Dokazuj.