Sama na mokrej ławce.
Ja i moja książka
czekamy na Ciebie.
Ludzkie wścibskie oczy
zjadają, pochłaniają mnie wzrokiem.
A ja jednak
dalej wytrwale czekam.
Godzinę, tydzień, miesiąc, stulecie
przecież czas i wiek to pojęcie względne
więc czym się martwić, czekam.
Czuję słodkawo-mdlący zapach,
zapach rozkładającego się ciała.
To chyba ja,
skostniałe, trupie dłonie zamarły
na przedostatniej stronie powieści.
Czuję robaki cmentarne wędrujące
Między moim oczodołem a ustami.
Siedzę na ławce, mój szkielet
ubrany na randkę.
Trawiony ludzkim wzrokiem
niczym kwasem żołądkowym.
Czekałam na Ciebie
lecz śmierć przyszła pierwsza.
Była przed Tobą (ROMEO).