chwytam w locie twoje powieki
ta schizofrenia trwa
odkąd gasnące noce cienią dni
przestałem szkicować ramiona wiatru
zza brudnej szyby
chodzę na spacery po wiosennych pejzażach
aby zapamiętać czas
kiedy słońce nie było jeszcze spłowiałe
nie proś mnie więcej
o bukiety minionych kwiatów
kiedy wraz ze mną
umiera źdźbło kłosa rzucone pod nogi