drzewo które widziało nie jedno
pod nim
ławka jakże pusta a jakże pełna
rozmów których już nie słychać
dalej
szum dawnego wiatru
kołysze rozterki z napisem
świeżo malowane
moja wędrówka
po akwareli poranka
popijana kawą
z nowym słońcem pomiędzy łykami
kolejny dymek z papierosa
ulatujący wraz z nadzieją
ale co to
na ławce usiadł kolorowy ptak
i trelem puka w szybę
boję się otworzyć