w ogrodzie niepewności
gdybyś pierwsza zatrzymała czas
złapany zmysłami w wiosenny pejzaż
choć na chwilę
na kilka zaledwie sekund
namiętności najskrytsze pragnienia
i to nie tylko te moje
obyłyby się bez obłędu
a tak trud rozstania
kołysze śmierć nienarodzonej miłości
erozja suchej łzy na policzku
wspomnieniem twoich ust
i nawet dziękuję
przepraszam jest takie oklepane
a ja słowa przelewam na papier
w altanie lirycznych pożegnań
tylko niezapominajki kwitną jak szalone
w spazmach strachu
idzie zwariować
muszę się uwolnić