dzień pokaże język
wędruję nocą
i sam już nie wiem
w którym kierunku szumi las
kiedy szukam echa
odbitego od jednego drzewa
gdy niebo gwiazdami
zwala mi się na głowę
niewidoczny porywam wiatr
kiedy tak dmucha niepewny
by rozwiać wszelkie wątpliwości
usypiam wśród mchów i paproci
przy trelu niewyklutych ptaków
zbierając poranną mgłę
bo może schowałaś za nią tęczę
jak to coś nierealnego
z nadzieją na rozmowę z bogiem
który jak ty
nie chce mówić