z kilku niewypowiedzianych płaszczyzn
wytrwale budujesz słabościan
konsekwentnie załamując światło
niewidoczna w równościach ścian
uśmiechnięta
niczym tęczę na tacy
podajesz krawędzie ostre jak brzytwa
z gracją niezapominajek
mówiąc "masz potrzymaj"
a dłonie całe w skowronkach
chwytają ufne
kalecząc sobie linie papilarne
kim jestem
gdzie jesteś
teraz
posłuchaj mnie uważnie
ta bryła musi mieć geometrię
na kształt dotyku
i zrozumienia oczu brakiem słów
ubranego w pocałunki
inaczej motyle odlecą
a ty
nigdy mnie nie rozpoznasz