a przynajmniej się staram
raczej
wstaję rano
chodzę do pracy od lat jedną drogą
kamienie są na niej już tak wyślizgane
że można się w nich przejrzeć
dbam o dzieci żonę dom
pana boga nie proszę o wygraną na loterii
czasami jednak krew nie woda
poszalałoby się jak za młodych lat
dobrze już dobrze jestem spokojny
jak ten ocean
i grzeczny przecież
tak samo jak byłem za czasów kawalerki
nie kłamię serio serio
mówię jej zawsze
że to jest święta prawda
tylko ojciec
uśmiecha się z pożółkłej fotografii