przez zamknięte drzwi
na do widzenia
ubierając żyrandole w pajęczyny
na parapecie martwa cisza
przyozdabia kwiaty w suche chwile
półotwarte okno
wlatują tylko ćmy
tuląc skrzydła do resztek światła
jakie pozostało w kolorze włókien
zapomniałaś spakować
wciąż wisi na krześle
nie dotykam go
jest taki zielony