Najlżejszy powiew okalał skały
Najdelikatniej uniosłam w przestworza
Śpiew od syren które płakały
Najdalej poniósł ogrom rozpaczy
Ptak biały o czarnych skrzydłach
Łzy tego ptaka rybak zobaczył
I jego radość gwałtownie znikła
Pieśń się zmieniła najszlachetniej
Więc rzekłam ptakom dobrą nowinę,
Że dość już łez, czas śpiewać piękniej
I niech rybaka ta wieść nie minie
Najchyżej więc pognały ptaki
I usłyszał ich ten skrzek radosny
Rybak co chlipał u drzwi swej chatki
I zniknął wnet płacz ten żałosny
Tak sprzedawałam wieści z morza
Za pośrednika robiąc lądowi
Tak śpiewałam na morskich rozdrożach
Lecz kim jestem nikomu nie powiem