twarz serca
napręża do granic widnokręgu
w sobie noszę to wszystko
kiedy na ciebie patrzę
ocean błędów wiesz jak to boli
tylko nie pocieszaj spójrz na mnie
znoszony frak nie chce na wieszak
wytarty z plwocin
nie potrafię się przebić
krople soli
zamglony obraz wyciska kryształy
nadzieja im matką
idioci
potrafisz zabijać i wskrzeszać
jadąc na dopalaczu znam wzór chemiczny
reszta pozostaje zagadką
vitam miscet dolor et gudium
właśnie dlatego
kiedy stanę przed Nim sam na sam
zapytam o prawdziwy kolor nieba