że śmierć przychodzi w osiem sekund
ku mojemu zdziwieniu
wystarczyła szczypta pokory
a ostatni dzwonek dźwięczy bez hamulców
upamiętniając rozciągnięcia w czasie
twarzą w twarz z nocami w kolorze karminu
umieram krwawiąc na różowo
istotę przejścia na drugi brzeg
schowawszy w zakamarkach luster
powoli zmierzam w stronę światła
odbicia pozostawiając na potem
i dobrze mi z tym
pani doktor jest zajęta