uderza w twarz już niedziecięcą
skrzypienie każdej deski parkietu
pokryte bezlitośnie kurzem szkło
dom tęskniący za ręką kobiecą
w wysłużonym dzbanku nie ma kompotu
a przecież prześmialiśmy tu całe dzieciństwo...
załamałabyś się widząc ten bałagan
i nieskończoną listę rodzinnych sporów
odeszła w niepamięć beztroska dziewczynka
bez zaniedbanej sterty życiowych zmagań
czy byłabyś dumna z moich wyborów
już się nie dowiem bo na zawsze umilkłaś
zobacz babciu dorosłam