chciałaś nie kochałaś chciałem
nic nie zapowiadało tragedii
światłochłon złośliwie zasłonił żaluzje
okien właśnie wtedy
pisałem wersy przeciw nicości
próbując trzymać fason
uwięziony pomiędzy płaczem niechcianych kropli
a wyolbrzymionymi ustami które pragną
jak ty wraz ze mną kiedy zrozumieliśmy
że skończyło się nasze last minute
płakałaś wraz ze mną jabłkami
o smaku gruszki potargani na trzy
spadaliśmy nie mogąc
kiedy spaść nie jest tak łatwo
z perspektywy sytej wojną co pragnęła
pokoju a ty zza ściany wołasz jestem twoja
bierz mnie a to właśnie było jak strzał z automatu
tak bardzo
bukiet zwiędł kiedy przyniosłem ostatnie
że aż mi wstyd
na przekór moje myśli które w tobie poczęły
wierszem
zasadziłem