aksamitu skóra opuszków twych palców<br />
albo magiczna woń kastylijskich ogrodów<br />
posplątywane wiana<br />
leniwą rzeką ulatuje mój gwiazdozbiór<br />
w którym ostatnią z gwiazd<br />
jest cień twego oblicza<br />
koliście roztańczony na progu mych wód<br />
tam niecność kojarzona jest<br />
z nieśmiałym dotykiem skrzydeł wróblich<br />
a te w swym roztrzepaniu<br />
napełniają me dzbany<br />
przez ciebie strugą<br />
w której ostatnią kroplą<br />
jest rosa trwista<br />
na me nagie czoło<br />
z twej bosej stopy<br />
darowana oby z czystości<br />