kiedy na kwiatach zakurzone słowa
nie sprzeciwiam się światu
potrzebuję tylko papieru
mimowolnie
nie przegapiam latawcy
podążając gdzie nie byłem
gubię oczy
taki ze mnie chłop
a jak tu ładnie
tytuł utknął gdzieś pomiędzy
wersami a tęsknotą
kiedy w tę i z powrotem
gubiliśmy pocałunki
spadające prosto z nieba
jadąc tak ku tej łące
powozem zaprzężonym w ważki
z bukietem pachnącym wiatrem