u stóp piramid
uwięziona w rzeczywistości
anomalia odgłosów ciemności
coś więcej
światło
jakże motyl bardzo wzniósł
skrzydła
kiedy odchodziłem od zmysłów
w wolnej formie szczęście
a ty śpisz
obłąkana oczekując na cuda
a przecież
cudem samym w sobie było
to że ty i ja
małostkowość strachu
że się nam
nie uda
rozchyl
zapatrzyłem się
w przeszłość a w przyszłości cisza