muskana porannym deszczem
wracasz do domu przez te same skrzyżowania
piszczących samochodów
za oknami falujących firanek
w szarych okiennicach naszych blokowisk
dzieci dorastają na żołnierzy pisarzy rzezimieszków
bądź kloszardów żebrzących o złotówkę
gdzie tylko sięgnę pamięcią
tam my we dwoje w parku na ławeczce
karmimy psy i łabędzie
może o szesnastej znów cię spotkam
czy poznamy się
nie wiem
lecz
nie liczę już chwil
w przydrożnych barach
zatapiam
to co kiedyś mi dałaś
kreśląc na asfalcie podobne do siebie ślady
nie zaprowadzą nas do siebie