z każdym moim krokiem i z każdym oddechem.
W wyobraźni widziałem to, co mnie czeka.
Finisz na mecie z radością, ze szczęściem.
Biegu kamraci - Pan Ból i Pan Zmęczenie,
z szyderczym uśmiechem namawiali bym przestał.
"Daj sobie spokój, zakończ to cierpienie",
lecz w mojej fantazji nie ma słowa: "klęska".
Mistyczna Pani, Endorfina jej imię,
piękna, cudowna i pełna radości.
Gdy nastąpił kryzys, ona dała siłę,
trochę wiatru pod skrzydła i powiew wolności.
Ból odszedł zapomniany, razem z nim zmęczenie.
Został tylko asfalt i dystans przede mną.
Na ostatnich metrach wielkie uniesienie.
Walka z samym sobą, mój bieg i zwycięstwo...