nadmiar ciężkości
ławki lepkie od nudy kleją dresy
piją wina po trzy zyle
wspominając coś o nadmiarze paranoi
krojeniu starych i łatwych latających foczkach
niezależni którym nikt nie może
z kamiennymi twarzami
próbujący ukryć ciche dylematy
domów gdzie patologia to drugie imię
wolni
w szponach ciemnoty i nienawiści dla świata
pozostając ptakami