co kiedyś wyznaczało nasz azymut
zatracony sens popadł w rutynę
sprzątanie
gotowanie
praca
rachunki
cholera
i łóżko
łóżko zanudzone spaniem
w którym tylko samotność robi striptiz
a białe i bielsze zielenie wyglądają na czarne
już nie pytasz tak często jakbym chciał
jak minął mi dzień
nie mówię już kocham
kiedy pod powiekami chowasz łzy
czy ty nie widzisz
ten dom stoi na zapałkach