kiedy nadzieja była większa od przestrzeni
musiałem dwa razy przeczytać
żeby do mnie dotarło
zawartość czarów
była równa ironii
przy której w kilku zdaniach
postawiłaś warty honorowe
z koperty
na której dnie leżał klucz od pokoju
ulatniał się twój zapach
wołałem cię po imieniu
słowa spadały jak liście