na skórze nocy wyryłem twoje imię
nim przyjdzie odjechać
o świcie spiszę całą jędrność piersi
jeszcze zanim
nadejdą orgazmy udawane prosto w oczy
i rozstania które kończą się w kieliszku wina
za zamkniętymi drzwiami niepokoje
odkąd łysy na plaży ma gorączkę
pytania odbijają się od ścian
a odpowiedzi mają pod wiatr
mówisz że to tylko mały kryzys
że wszystko poukłada się konstruktywnie
a ja
ciągle wierzę w słowa
bo chciałbym
móc znów ci ufać
bardzo bym chciał
by nasz spacer trwał dalej
bez niespełnionych stóp