chwile obsesji kiedy mówisz odejdź
taki gość jak ja nie składa obietnic
za dużo myślę
spadające gwiazdy
jak puste wizje skazane na przemijanie
świeciły przecież jeszcze wczoraj
ciężko iść po tej drodze
usłanej różami rzucanymi do twoich stóp
kiedy mój autoportret malujesz z profilu
gdzieś na krawędzi strony światła
niepokój nocy majaczy w gorączce
stukam w niemalowane
zmiany przychodzą nad ranem