chcę żyć zapachem tamtych kwiatów
choć z dna butelki niewiele widać
jestem poetą
a przynajmniej próbuję
w pobożnych życzeniach
może być tak
że ptaki na dachu świata
w męczarniach wykreują rzeczywistość
gdy zabrakło aniołów
jak wytłumaczyć że niebo istnieje
chodź ze mną
boso
przez jeden most
nacięte strofy dojrzeją nad ranem
rozświetliwszy mrok
staniemy na skraju ciepła
zbierając co spadło z pieca
do śniadania się nie wyprzesz
nie pytaj