szukał chwil współistnienia
biały kruk czarna nocą
patrząc jak gwiazdy migocą
celebrował ich blask pomału
gdy nagle wypchnięty z przedziału
usłyszał syk komety
co wypalona niestety
myślała że też jest gwiazdą
bo światło jej w ogon wlazło
strwożył się przerażony
czy większość gwiazd to ogony
wszak myślał że są eklogą
nieba ciemnego ozdobą
że majestatem górują
nad tymi co niebem szybują
jakże pojecie miał mylne
były na wskroś infantylne
taka to z gwiazd jest opoka
bierz z przymrużeniem oka
nawet gdy świecą na niebie
nie znaczy że świecą dla ciebie