wpadnij po ogień zamieszkaj ze mną na zielonej
moja nadzieja to nie tylko męskie fantazje
wierzę
może kiedyś po drugiej stronie krat
wstaniemy niewyspanym śniadaniem
nie powiem ci teraz jak bardzo jestem tobą
pijany zgubiłem alkomat
i choć psycholog od siedmiu radzi na odwyk
lubię ten stan
jesteś drzewem upojony wyciągam dłonie
do wierzby kołyszesz tak zmysłowo
błędnik z południa na północ przechyla szalę
w stronę morza z różnych powodów
jednym z nich jest miłość
ludzkie diabelstwo co nie daje spokojnie zasypiać
a potem wystawia rachunki
ale cóż
wśród złych dobre wieści lubię ten stan
płonę
twoje zdrowie
wpadnij po ogień