bez obcesu błądzę w kierunku hipokryzji
to zabawne
dopiero teraz kiedy odszedłem
od zmysłów czuję pozory w które mnie upychałaś
wprostproporcjonalnie do nadinterpretacji
faszerując impresjami
opartymi na wrażeniach w kolorze bieli
choć poranki bywały już czarne
teraz
gdzieś tam woła echo
w kącikach oczu wyschłe krople
a liście szumią coraz ciszej
tylko pod stopami
rozkwitła kępa fiołków
na śniegu i nie ma już
zbyt trudnych słów
do podniesienia na wysokość