Roznosi się moje serce,
nadyma byciem, i wkrótce
wszystko, co opadało przez lata
zmąci się i znajdzie gdzieś ujście.
Płacz, co stłumiony utkwił w przełyku.
Łzy, których strumień doświadczył suszy.
Pasja przepiękna, zapisana w życiu.
Cierpienia prawdziwe zlęknionej duszy.
W nas, nas nie było.
Miłości nie było.
Nie było życia
i Boga nie było.
Była więc śmierć i obojętność.
Krew bez tlenu.
Stos krzyży.
Bezsenność.
Dziś jest:
wiara w wieczność,
piękno przestworzy.
Jest nowe życie
i ślad - po obroży.