bo za kieliszek znów chwyciłem,
do tej pory ciągnąłem karierę sportowca,
co nie napije się nawet browca,
intensywny trening pięć razy w tygodniu
krew gorąca jak kamienie w ogniu,
bracie, o piciu nie było mowy
do dzisiaj...
ale to tylko jednorazowy wyskok,
Jogson wziął mnie na bok,
powiedział, że musi z kimś pogadać,
żeby ze skrajności w skrajność nie popadać...
Czy mówiłem Ci jak bardzo męczące jest życie z dnia na dzień ?
Pewnie wiesz ile trzeba się narobić żeby mieć na byle strawę czy własny kąt...
Najlepszym wyjściem byłby wyjazd daleko stąd,
tylko, że wszędzie jest tak samo...
Budzę się co rano,
z myślą "Co by tu jeszcze spieprzyć Panowie?"
ale tamci mnie nie słyszą,
bo mają korki w uszach, na bełkot takiej masy jak ja,
prawdę mówiąc nie ma takiego dnia,
bym nie myślał o śmierci,
i pogrzebie podobnym do tego jaki miał Winston Churchill,
ku uciesze hegemonów tego świata
gdzie brat jest zmuszony obdzierać ze skóry brata,
jednego darmozjada mniej,
co zużywa "nasze" powietrze
hej, hej...