Zgadzam się z Tobą w kwestii społeczeństwa, a właściwie jedności – której tak zawzięcie bronisz – jeśli przyjmiemy, ze celem jest autodestrukcja. Pod tym względem poprzeczki, które przeszkadzają w osiągnięciu apogeum- są rzeczywiście łatwe do przeskoczenia –ba, mkniemy pomiędzy szczebelkami.
Piszesz również, że jedną z fundamentalnych różnic, która dzieli nas od zwierząt jest- świadomość. Nie uważam tego, za duży wyróżnik, a podążając za Orwellem – skupiłabym się na podobieństwach.
Wydaje się, że problemu nie da się nawet musnąć, jeżeli się nie założy, że cechą natury ludzkiej jest jej dwoistość. Inaczej mówiąc- skłonność zarówno do miłości bliźniego, jak do uczynków najbardziej okrutnych, nazwanych często, acz niesłusznie- nieludzkimi; toć byliśmy długo kanibalami, co nawet hienom się nie zdarza. W której ze stron ludzkiej natury zapala się zielone światło? Czy tej, w której siedzi atawistyczne bydlę, czy też tej, w której tli się iskra świadomości, sumienie?
„Wbij sobie jeszcze nóż w plecy i powiedz ze jesteś skazany na ból” ironizujesz i naigrawasz się, pomijając fakt, że każdy człowiek ma w sobie potencjał zadawania bólu (również znasz to z autopsji). Dlatego właśnie ciekawią nas powieści markiza de Sade i filmy Hitchocka
Wprowadzają nas w mroki naszej psychiki, pokazując to, co większość szczętnie ukrywa. Takie zachowanie są przez Twoje (uwielbione) społeczeństwo nieakceptowane. Chociaż, nie, przepraszam, z historii wiemy, że społeczeństwo jednak akceptuje wszelkiego rodzaju dewiacje. Bolszewicy dostarczyli najpiękniejszego w dziejach usprawiedliwienia dla najbardziej sromotnych popędów człowieka. Usprawiedliwienie było szczytne i – co ważne- zrozumiałe dla każdego. Oto gwoli zbawienia od wszelkiego wyzysku i ucisku- dano rozgrzeszenie chciwości, zawiści, okrucieństwu – czekającemu w każdym z nas na sposobność. A społeczeństwo nazistowskie? Też miało wspólny cel Wielu badaczy podkreślało, że system nazistowski podniósł do najwyższej rangi to, co było w społeczeństwie najgorsze. Interesujące jest, ze czołowi naziści doszli w pewnym momencie do punktu, w którym uznali wyższość zwierząt nad ludźmi. Hitler na przykład, zanim popełnił samobójstwo, zabił swoją sukę. Nie chciał, żeby zwierze żyło w świecie rządzonym przez podludzi (ach, ta jego świadomość cierpień ukochanego psa).
Wówczas społecznie akceptowane czyny mogły (ale w większości tego nie robiły) budzić odrazę, sprzeciw ogółu. W takim wypadku łatwo o stwierdzenie: 'Prawdziwym jarzmem jest społeczeństwo' – i nie jest ono pisane nad wyraz.
Owszem dzisiaj nie pamiętamy. co nie oznacza, że nie jest gorzej, że wartości nie deawulują. Są jednostki, które dostrzegają wszechobecną niesprawiedliwość, kłamstwo, obłudę i cieszę się, że w umyśle owego siedemnastolatka zrodziła się wizja zapisania swoich odczuć, z którymi zgodzić się nie musimy, ale które utwierdzają mnie w przekonaniu, że myślenie wymaga poświęceń. Szczególnie dzisiaj gdy nie myślimy, a działamy.