zgasła łuna gwiazd
zazdrosnych o twe objęcia
tak
to blask słońca
wiem o tym
dobrze wiem
co budzi subtelnie śpiew ptaków
jakby nie mogło strawić tej wściekłości
że nie doznaje zachwytu
dlaczego kwiaty rozchylasz wzruszeniem
za moje przekleństwo wznoszą wciąż toasty
pełne kielichy pochwały poranka
ach chwalcie gwiazdy
skoro me błaganie
nie wykruszyło znów świtu
O wielki Boże
nie czyń buntownika
w mojej słabości rozprowadź pokorę
wzniosłeś duszę
nie pozwól tak runąć
tylko na ziemię sprowadź ją spokojnie
O wielki Boże
niebo zesłało proroctwo
o pożegnaniu znów po raz kolejny
wytrwam w tęsknocie
uwielbię Twe słońce
O wielki Boże
zgładzę gwiazd tysiące
by nie przywołały już świtu…