spłacony dług
ułudą kazali żyć
spokojną
kiedyś wrócą
z powrotem wiążą się spektakle
oplutych dorobkiewiczów
bierzmy i pijmy z tego wszyscy
świat przelewa się niegodziwością
kielich zawsze pełny
zawsze gotowy
zemdli w upojeniu
jednak nie odtrąci
w garści potrafią zamknąć tysiące wyciągniętych dłoni
kiedyś przyjdzie
inny horyzont
jak w rękach dziecka
niestarannie się zakreśli
kiedyś nadejdzie świt
pochłonie mrok
cudzołożnej cielesności z niezaspokojonym duchem
w oczekiwaniu rodzą się wątpliwości
w miłości zapewnienie