polega na tym że kaleczy nawet uśpione
marzenia gdzieś po drugiej stronie
nas wyrastające z prześwitów
blasku który usiłuje się przebić
przez warstwę skóry odpornej na skrzydła
codzienni nie dostrzegamy kwiatów
na pustyni własnych odbić
potykając się o piasek
na którym świadomie bardziej lub mniej
nie zostawiamy śladów
a przecież
aby nadrobić stracony czas
i zaiskrzyć
nawlekając maliny na promień słońca
wystarczy nauczyć się kochać