<br />
<br />
przywróć porządek który dałeś światu popatrz gdzie jestem<br />
w połowie drogi do zamku Księcia Ciemności : urwisko<br />
cisza , liście na wzgórzach i straszny ból opętania: <br />
w katedrze Boga wre walka widm: tłoczą się wszystkie<br />
chcąc wyrwać mi skrzydła : czy tak wygląda miłość?<br />
sanguis vita est zabrałeś mnie do tej pustelni lecz teraz mnie<br />
nie opuszczaj nie pozwól bym uległ pokusie zatkaj mi uszy bym<br />
nie słyszał śpiewu dzieci potwornych dzieci nocy : one udusić chcą<br />
mnie koronkami ich żywiołem jest ciemność i zniszczenie<br />
popatrz: schudłem nie potrafię jeść sanguis vita est moja<br />
krew jest moim światłem zejdź do mnie z krzyża i zabierz mnie<br />
stąd oddal ode mnie ten kielich lecz niech nie moja ale Twoja wola...<br />
<br />
<br />
sanguis vita est patrzę na jego zamek: Asmodeuszu!<br />
Asmodeuszu! dlaczego mnie prześladujesz? dlaczego<br />
wszedłeś w moje ciało , dlaczego jestem nieczysty?<br />
W katedrze Boga wre walka widm. Urwisko. Cisza.<br />
znów czuję zapach świętej , którą mi zabrałeś ona<br />
jest w twojej władzy gdy tylko zapadnie zmrok <br />
dokładnie widzę jej piersi, uda i stopy a Ty wszedłeś <br />
w Nią zamiast komunii i na język dajesz jej<br />
czarny chleb sanguis vita est w katedrze Boga wre<br />
walka widm depczą się w półmroku chcąc mnie <br />
pożreć niczym lew ryczący niczym sęp wśród piasków i skał<br />
<br />
nie dopuść bym spadł w przepaść tak jak te skalne odłamki<br />
jestem czymś więcej niż tylko kamieniem śmierć nie kończy<br />
życia tylko przenosi je ponad tę przełęcz na której<br />
musiałem się znaleźć ponad rozkosz ponad ból <br />
próbuj mnie ogniem Panie <br />
<br />
wytrzymam<br />
<br />
w połowie drogi do zamku Księcia Ciemności<br />
w katedrze Boga wre walka widm błyska stal <br />
tryska krew i płonie rude słońce nad przełęczą Borgo<br />