przeznaczone myśli zapisane pragnieniami
na kawałku pergaminu krzyczą o ogień
ustami spragnionymi spróbuj do mnie mówić
niezmęczona motylem o skrzydłach w kolorze
purpury rozpostartej na bliskość późne maliny
owocowo twoje w zanurzonych wargach
na święto pragnących dłoni
smakują najlepiej palcami lepkimi od dotyku
budując we mnie bliską przestrzeń
bądź jej zupełny brak który jak drapacze
chmur otwiera drogę ku niebu
już pora
na naszą tożsamość w cieniu słów
wykrzyczaną splotem ciał sens i uleczenie
przyjdą z czasem otwartym na magnetyzm
skał które kruszeją samoistnie i lekko
pod tętnem serc uchylonych na drzwi
zaufaj przejaśnieniom drzew a obiecuję
że następne ubierzemy w razem